W całym domu pachnie cynamonem. Rodzinka kręci się koło piekarnika, w którym wyrośnięte i rumiane cynamonowe bułeczki obiecują, że będą smakować tak dobrze, jak pachną.
Kiedy byłam młodsza, wydawało mi się, że pieczenie jest nie dla mnie.
Gotować owszem, lubiłam.
Pomidorową z ryżem.
Albo eksperymentowałam z mięsem lub daniami jednogarnkowymi.
Piekarnik służył co najwyżej do upieczenia kurczaka.
Było mi bardzo nie po drodze ze słodkimi wypiekami. Po części dlatego, że Mama zapewniała dostawę najpyszniejszych ciast (Mamusiu, do dzisiaj Twój sernik jest absolutnie nie do pobicia), a po części dlatego, że nie było dla mnie nic bardziej kuszącego niż czekolada.
No dobrze, czekolada nadal zajmuje wysoką pozycję w rankingu ulubionych słodkości, a przepis na najlepsze na świecie ciasteczka czekoladowe wyrecytuję bezbłędnie o każdej porze, nawet obudzona w środku nocy.
Z wiekiem odkryłam nowe smaki i zapachy. Kiedy zabieram się za ciasto, to koniecznie ma być maślane. Żadnej margaryny. Skoro już musi być niezdrowo i tucząco, to niech przynajmniej będzie pysznie! Uwielbiam też świeże drożdże, które pachną tak przyjemnie, że mam ochotę próbować je na surowo. Te dla odmiany mają w sobie mnóstwo witamin, więc oblizywanie łyżki, którą mieszałam zaczyn na cynamonowe bułeczki uznaję za usprawiedliwione.
Przepis na te smakowite cynamonowe bułeczki znalazłam na stronie Moje Wypieki, jak zwykle się nie zawiodłam.
Składniki na 3 duże blachy:
- Szklanka ciepłego mleka
- 2 jaja
- 4 szklanki mąki pszennej
- 6 łyżek cukru
- 1/2 kostki masła (125 g) roztopionego i przestudzonego
- 40 g świeżych drożdży
- szczypta soli
Dodatkowe składniki na wypełnienie / nadzienie:
- 4 łyżki masła roztopionego i przestudzonego
- cukier
- cynamon
- rodzynki
- jajko do posmarowania
1. Najpierw robimy zaczyn do wyrośnięcia. Do miseczki kruszymy drożdże i zasypujemy je cukrem (6 łyżek). Mieszamy i zostawiamy na chwilę – drożdże zaczną się topić, a cukier zwilgotnieje, zrobi się z tego coś w rodzaju papki. Po około minucie mieszamy ponownie i kiedy drożdże nie mają już grudek, dodajemy ciepłe mleko i łyżkę mąki. Z tej mikstury powstaje zaczyn. Po kilkunastu minutach widać, że drożdże bardzo ładnie pracują, zaczyn wyrósł i na powierzchni widać „kożuszek”. Pachnie przyjemnie. (Tak też smakuje, ale proszę nie zjadać wszystkiego, bułeczki będą nagrodą).
2. Dodajemy resztę składników: szczyptę soli, jaja, mąkę i roztopione masło, i wyrabiamy ciasto, aż zacznie odchodzić od ręki. Przykrywamy miskę ściereczką i odstawiamy w spokojne miejsce do momentu, kiedy ciasto podwoi swoją objętość.
3. Wyrośnięte ciasto wykładamy na stolnicę i dzielimy na 4 części. Każdą część należy rozwałkować tak, aby wyszedł prostokąt. Jak nie wyjdzie, to też nie szkodzi, nieregularny kształt i bułeczki-poczwarki smakują tak samo, jak te bardzo fotogeniczne. Teraz smarujemy rozwałkowane ciasto roztopionym masłem, obsypujemy cukrem, cynamonem i rodzynkami. Zwijamy w rulonik i kroimy na plastry grubości 1,5-2 cm.
4. Układamy na blasze zachowując spore odstępy – bułeczki jeszcze wyrosną. Smarujemy roztrzepanym jajkiem. Pieczemy ok.15 minut, do zarumienienia, w rozgrzanym do 180 st.C piekarniku.
Zjadamy jeszcze ciepłe, popijając kawą lub mlekiem.
Jeśli przypadkiem coś zostanie i ostygnie, nic nie szkodzi. Ja bardzo chętnie zabieram te cynamonowe bułeczki, a także inne własne wypieki, jako prowiant na popołudniowe zajęcia z dziećmi. Są wygodne do zabrania w podróż, na piknik latem, a nawet jako słodka przekąska dla dziecka do szkoły. Podobno najlepiej smakują zimą, ale wielbiciele cynamonu nie zapomną o nich za szybko.
Dzięki za przepis.