O puzzlach wiemy wszystko. Stymulują rozwój dziecka. Poprawiają umiejętność koncentracji, ćwiczą spostrzegawczość, uczą cierpliwości i oczywiście… rozwijają kreatywność.
Najciekawsze puzzle to te z ulubionymi bohaterami. Kolory powinny być żywe, kontury wyraźne. Trzyletnie dziecko poradzi sobie z dużym obrazkiem (20 – 30 elementów) o różnorodnych barwach, gdzie pojedyncze części układanki nie będą do siebie podobne. Cztero i pięciolatek ułoży również monotonne tło albo trudną spódnicę Królewny Śnieżki w 60-elementowym obrazku.

Puzzle MAXI w naszej rodzinie się nie sprawdziły. Według mnie dla małego dziecka wielkie puzzle są po prostu trudne do ułożenia, kiedy nie można dosięgnąć końca układanki. Dla początkujących zdecydowanie polecam puzzelki z małą ilością elementów, ale takie, które dziecko układa przy stoliku, mając wszystkie części dostępne na wyciągnięcie ręki. Końcowe wymiary układanki nie powinny być większe, niż kartka papieru A4, w przeciwnym razie maluszek nie ogarnie obrazka wzrokiem i łatwiej się pogubi.
Dlaczego Mamy kochają puzzle?
- To wyjątkowo wygodna zabawka dla jedynaków. Nie trzeba się nią dzielić, całe dzieło będzie przypisane jednemu twórcy, więc splendor spadnie na jednego Artystę. Artysta będzie zadowolony i pochwalony.
- Puzzle są stosunkowo niedrogie. Za kilkanaście złotych można kupić puzzle w twardym kartonowym pudełku, z pięknym obrazkiem.
- Są wielokrotnego użytku i istnieje duże prawdopodobieństwo, że tylko pierwsze opakowanie zostanie nadgryzione.
- Nie hałasują. Puzzle to cicha alternatywa dla grających plastikowych zabawek.
- Puzzle to zabawka naturalna, ekologiczna i slow life style.
- Dzięki puzzlom Mamy zyskują czas dla siebie. W czasie, kiedy dziecko z zapałem układa puzzelki, Mama może spokojnie przygotować kolację, albo… zająć się sobą.
Pierwsze puzzle, jakie kupiliśmy dla O, gdy miała 2 latka, były z Myszką Miki i Plutem. Miały 30 elementów i przez pierwsze tygodnie układałam je sama. Małe rączki O nie potrafiły jeszcze dopasować części układanki, składała je nierówno i denerwowała się, że nie chcą się łączyć. Cierpliwe powtarzanie „nie tak mocno”, „delikatnie” w końcu przyniosły skutek i mogłam zostawić córkę samą z tym wyzwaniem. Czasem wołała mnie do pomocy, jednak nauczyła się sama szukać właściwego sposobu na ułożenie całości.
Teraz moje dzieci za puzzlami przepadają i przepadają, kiedy je układają. A mama pije kawę.
Tak tu masz rację – kocham puzzle! 🙂 Uwielbiam, gdy Nadia się nimi bawi, a ja mam chwilę dla siebie.
Wy, dziewczyny, wcześnie zaczynacie – na Twoim blogu wyczytałam, że Nadia niedawno skończyła dwa latka! Życzę Wam coraz więcej elementów!
Nie wiem, czy w Polsce są dostępne, ale nasza rodzina uwielbia puzle Melissa & Doug. Są niezniszczalne, bo drewniane. Ciut droższe, ale inwestycja się opłaca. Tymi samymi puzlami, którymi bawiło się moje pierwsze, teraz bawi się moje czwarte dziecko. Są też różne efekty dźwiękowe, typu dopasujesz puzel z krówką i słychać Muuuuu i takie tam inne bajery. Tak, puzle są niezastąpione.