Zdarzają się dni, kiedy wyprawa na zakupy kończy się czarną dziurą finansową. Wychodzimy do sklepu po podstawowe produkty spożywcze i drobną chemię, a wracamy z pełnym bagażnikiem i pustym portfelem. Hipermarkety kuszą wygodą robienia sprawunków, wszystko znajdziemy na jednej hali, wszystko w nieograniczonej ilości i wyborze przyprawiającym o zawrót głowy. I oczopląs.
Jak nie dać się na zakupach? Jak utrzymać kontrolę nad pieniędzmi? Jak kupić wszystko, ale wydać mniej?
Po pierwsze lista. Zrób w domu listę zakupów, dobrze zastanów się, czego będziesz potrzebować w najbliższym czasie i jakie produkty się kończą. W sklepie wkładaj do koszyka tylko i wyłącznie artykuły z listy. Przy okazji zaoszczędzisz czas, bo nie będziesz spacerować po sklepie i zastanawiać się, „czy to mi się może przydać?”.
Po drugie przygotuj się na niższe ceny. Sprawdź, co aktualnie jest w promocji, przygotuj kupony zniżkowe, kartę stałego klienta lub kartę programu lojalnościowego. Często przy kasie okazuje się, że karta upoważnia do dodatkowych zniżek.
Po trzecie zapytaj o rabat przy kasie. To mój ulubiony bonus za odwagę. Wprawdzie przy drobnych zakupach spożywczych mamy małe szanse na upust, jednak duże sklepy i salony firmowe znanych marek dopuszczają sprzedaż swoich towarów po niższej cenie. Kierownik sklepu może udzielić zniżki wysokości 5-15%. Wiele razy udawało mi się wynegocjować niższą cenę za buty albo spodnie.
Po czwarte nie rób zakupów spożywczych, gdy jesteś głodna. Na pewno nie będziesz mogła opuścić działu z wypiekami – te aromaty świeżo pieczonego chleba i bułeczek kuszą nawet „prawie najedzonych” klientów. Chwilę potem zabłądzisz w alejce z niezdrowymi przekąskami i nie będziesz wiedziała, jak z niej wyjść. Przy kasie okaże się, że połowa wartości koszyka to produkty nieplanowane.
Po piąte pilnuj się przy kasie. Nie dokładaj do koszyka wszystkiego, co widzisz, kiedy już stoisz w kolejce. Podczas kasowania produktów zwracaj uwagę na ceny, nie raz zdarzyło mi się, że czytnik nabił inną cenę, niż ta podana przy produktach na półce. W każdej chwili możesz poprosić o sprawdzenie, ile naprawdę kosztuje dany artykuł, a jeśli rzeczywista cena jest zbyt wysoka, możesz prosić o odłożenie produktu.
Po szóste unikaj kompulsywnych zakupów. Nie chodź na zakupy dla poprawy humoru, nie spaceruj między półkami w oczekiwaniu, że że znajdziesz coś, co może się przydać. Zwróć uwagę na swoje słabości i nie kupuj ich na zapas. Moją wielką słabością są artykuły papiernicze i biurowe. Uwielbiam kolorowe papiery, koperty, notatniki, karteczki, dziurkacze, wstążeczki, sznureczki, nożyczki, pisaki i zakreślacze… i wiele innych. Mam ich w domu bardzo dużo, i choć przydają się do prac artystycznych z dziećmi, z wielu rzeczy nie korzystałam od lat.
Po siódme sprawdzaj daty ważności/przydatności do spożycia. W dużych sklepach produkty schowane głębiej są świeższe i mają dłuższy termin przydatności, zwróć na to uwagę wybierając masło czy kefir. Szczególnie uważnie przyglądaj się produktom niepasteryzowanym, mam na myśli nie tylko nabiał, ale również oleje z pierwszego tłoczenia (lniany utlenia się już po dwóch tygodniach), świeże mięso i ryby, warzywa i owoce.
Po ósme udziel sobie pozwolenia na promocje. Ta zasada sprzeczna z zasadą pierwszą i szóstą, ale doskonale uzupełnia ideę oszczędzania na zakupach. Jeśli trafisz na promocję „2 w cenie 1” albo na znaczną obniżkę ceny, rozważ zakup. Gdy w promocji są często kupowane przez Ciebie produkty, weź je. Czasem warto wydać więcej, żeby następnym razem nie wydać nic, prawda?
Jeśli chodzi o różnicę w cenie na półce i przy kasie, to sprzedawca ma obowiązek sprzedać produkt za taką cenę jaka widnieje na półce 😉 Wiele razy już miałam taką sytuację z „różnicą cenową”, ale zawsze kończy się na tym, że po prostu oddają mi różnicę – bo i nie mają wyboru. Wiem, że są i tacy, którzy machną ręką, bo „szkoda zachodu o 50 groszy”, ale 50 groszy tu, 2 złote tam i się zbiera 😉